Ehhh.... Poniedziałek.... Jak to było.... Nie lubię poniedziałków... No, ale nie ja.
Od paru dni po bardzo szczerej i mocno dającej do myślenia rozmowie próbuje poukładać sobie co nie co... Do tej pory nie wychodziło mi to najlepiej. Zastanawiałam się cały czas jak zrobić to czy tamto. Jakim cudem wynajdę kasę, by osiągnąć to co chcę zrealizować... I o to w poniedziałek dostaję telefon i problem skąd wziąć gotówkę się rozwiązuje. Konkretna rozmowa, szybka decyzja i wiem, że przez najbliższy miesiąc będę miała mało czasu, tylko parę dni wolnych. Ale co tam, w imię wyższych celów - dam radę.
A później będzie już tylko lepiej i tak jak ja chcę. Tak, ta wizja mi się podoba, bardzo.